sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 37

••• Diego •••

Spałem dzisiaj na kanapie. Nie chciałem przez przypadek obudzić Francesce. Muszę jak najszybciej ją stąd zabrać. W jakieś bezpiecznie miejsce z dala od Krystiana , Kevina i innych osób. Gdzieś gdzie będzie mogła odpocząć , spokojnie żyć podczas ciąży nienarażona na jakikolwiek stres. Usłyszałem kroki to była Violetta.

- Viola , chodź tutaj na chwilę.
- Em ... po co ? - Usiadła obok 
- Leon jeszcze śpi ? Bo tak bez niego zeszłaś.
- Tak.
- Po co ci zerówki ? 
- Do włosów pasują. Muszę się do nich przyzwyczaić.
- Kupi sie farbę i będzie spoko. Co wam tam zrobili ?
- Nie wiem ... nie pamiętam. 
- A Fran ? Nie skrzywdzili jej ?
- Jak widzisz nie. 
- Nie chodzi mi o to wiesz ...
- Yyyy ... 
- Siema wam. Violetta buzi bym dostał co ? Tak mi uciekłaś. 
- Leon ...
 - Gdzie Fran ? 
- Na górze w tym no ... gdzie instrumenty.
- Dobrze. Pójdę do niej. Miłej zabawy.

Zaśmiałem się i poszedłem do dziewczyny. Stała przy oknie. Stanęłam przed nią i dotknąłem jej bioder. Podskoczyła ze strachu. Nie przemyślałem tego. Słodko się zaśmiała , obróciła i przytuliła mnie. Uniosłem ją lekko do góry.



 - Jak się spało gwiazdeczko ?
 - A dobrze. 
- Dobrze się czujesz ? Nic nie nie zrobili ? Przywalić im ?
- Nie Diego. Spokojnie.
- Bym ich zabił wszystkich.
- Słodko ...
 - Jesteście dla mnie wszystkim.
- Ja z Violetta ?
- Nie żartuj słońce.

Wziąłem ją za rękę i zeszliśmy na dół. Tam Violetta kłóciła się z Leonem. Poszliśmy do kuchni zrobić śniadanie. Zjedliśmy je , poszliśmy do salonu. Siedzieli na kanapie. Usiedliśmy obok nich.

- Ja tak nie mogę ... - Powiedziała Violetta
- Jak ? - Spytałem 
- No ... 
- Zamknij się Viola ! - Krzyknęła Francesca
- Kochanie spokojnie. Wiem , że się denerwujesz. 
- Tak ... 
- One tam cierpią !Krystian też ! Wiesz o tym ! 
- Zamknij się powiedziałam !
- Chwila co ? - Spytał Leon 
- Nic. - Zaśmiała się Fran i wtuliła we mnie
-  Ja im powiem. 
- Tylko spróbuj. - Wysyczała 

Violetta wstała , Francesca patrzył groźnie na nią. Nigdy nie widziałem tego wzroku. Objąłem ją ręką. Wzięła jakaś kartkę i  długopis. Fran chciała wstać , ale ją przytrzymałem. Leon podszedł i patrzył co dziewczyna pisze. Moja dziewczyna krzyczała i wyrywała się. 

- Jesteś idiotką ! - Wykrzyczała 
- Diego ... to nie Francesca. - Powiedział Leon 
- Wiem. Ona by się tak nie uniosła. I nie krzyczała by na przyjaciółkę. 
- Zamknij Fauste w pokoju. 
- Fausta ta ? Ciekawie. - Złapałem ją za ramię i wyprowadziłem
- I co to za ściema ?
- Kevin nas wynajął byśmy udawały. Jestem Roxy. 
- Czułem , że to było zbyt proste. Ale czemu powiedziałaś ?
- Nie chciałam tego. Trzeba im pomóc. Ale on mnie zabije. 
- Nie bój się. Nic ni nie zrobi. Pomogę ci znaczy wam ...
- Wiesz gdzie one są ?
- Wywiózł je do innego budynku. 
- Cholera. Są tam już dzień prawie ... wiesz gdzie dokładnie ?
- Chyba tak. Ale je pilnują. 
- Trzeba będzie je odbić ... 
- Zdecydowanie. Pomożesz nam ? - Spytał Leon 
- No tak ...
- A i nieźle całujesz. - Uśmiechnął się 
- Ty też , nie najgorzej.  


••• Francesca ••• 

Jesteśmy w jakiś pokoju. Na szczęście we dwie. Nie wiem co się stało. Siedziałyśmy w pokoju , nagle zemdlałam. Jakiś gaz usypiający czy coś w tym stylu. Violetty przez pewien czas nie było. Mówiła , że chcieli z niej wyciągnąć słabe punkty chłopaków. Nic im nie powiedziała , więc ją pobili. Zlitowali się jednak i dali jakieś plastry więc opatrzyłam lekkie rany. Jesteśmy im potrzebne żywe , nie zabiją nas. Na pewno nie mnie.

- Lepiej się czujesz ? 
- Tak. Po ciebie pewno też przyjdą. 
- Wiem ... coś wymyśle. 
- Nie powiesz im chyba ?
- Jasne , że nie powiem. 
- Mam nadzieje , że nas znajdą. Pamiętaj o dziecku. 
- Wiem ... znajdą nas na pewno. 

Usłyszałyśmy otwieranie drzwi. Do pokoju wpadł pół przytomny pobity Krystian. Wstałam z kanapy. Nie wiedziałam czy mu pomóc czy patrzeć jak cierpi. Niby przez niego tutaj jestem. Podeszłam do niego i kucnęłam. Leżał na ziemi i patrzył w sufit. 

- Kris ? 
- Fran ? Jesteście we dwie ?
- Zdziwiony ? Jesteśmy przez ciebie.
- Auć ... zostaw ... nie przez ze mnie. Nic im nie powiedziałem.
- Nie ?
- Nie wydałbym Diego lub ciebie. 
- Myślałam , że ... 
- To nie myśl ... nie mów im o ciąży ...
- Wiem. Wstań pomogę ci.
- Nie trzeba. To już koniec ... 
- Nie mów tak. Violetta pomóż mi proszę on gada głupoty.

Pomogłam mu wstać i razem z przyjaciółką posadziliśmy go na krześle. Dałam mu szklankę wody i zaczęłam opatrywać rany. Wierze mu , że nic nie powiedział. Inaczej by go tutaj nie było. Chyba , że to jakiś chory plan. Siadłam na kanapie i czekałam aż po mnie przyjdzie.

______________________________________________________________

Lektura na dobranoc hahaha. Miłego czytania , dostałam nagłej weny tak wyszło. Czy ktoś przeczyta , zobaczymy. Pewno tak , chyba że mnie zaskoczycie i nikt nie skomentuje. Ale myślę że coś będzie. 

1) Chłopaki odbiją dziewczyny ?
2) Kevin dowie się o ciąży dziewczyny ?
3) Roxy pomoże chłopakom ?

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. No przecież to oczywiste, że ja jestem XDD
    Widać, że wena wróciła i to ze zdwojoną siłą. Widocznie nie pozwala Ci ona odejść i nasila się :*
    1. No oczywiście..
    2. Dowie się i podejrzewam, że coś z nią zrobi, że poroni.
    3. Podejrzewam, że nie, ale w sumie jak im powiedziała, że to nie one to chyba im pomoże..

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny *-* fajnie że jeszcze dodałas xd jutro będzie?
    1. Tak
    2. Tak
    3. Tak
    Czekam na next :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. szymon dzień dobry Dupero :)
    1.tak
    2.dowie i usunie albo poda jej tabletke poronną
    3.pewka widziałem nowy blog do później dupero ja lece zrobić ściągi na angola szymon

    OdpowiedzUsuń