••• Diego •••
Siedzę na czarnej kanapie, w prawej dłoni trzymając już prawie pustą puszkę piwa. Pokój, w którym obecnie jestem, nie jest duży. Brązowe meble, niebieski dywan, mały stolik, okna są nieskazitelnie czyste, a zasłony śnieżno białe. Wszystko jest posprzątane i idealnie udekorowane, a każdy detal odzwierciedla właściciela mieszkającego w tym domu. Patrzę przed siebie, mój przyjaciel stoi trzymając broń w ręku. Ma on w oczach obłęd, uwielbia się nad kimś znęcać. Ja za tym nie przepadam, wolę rozmowę, więc on odwala czarną robotę. Mężczyzna, który leży na jasnych panelach, ma chyba z dwadzieścia osiem lat. Co z tego, że jest od nas starszy, nie miał szans. Nie przyjechałem tuta tylko z moim kumplem, w sumie jest nas siedmiu. Kevin, bo tak się nazywa, ma zaklejone usta taśmą, ręce ma związane grubym sznurem, podobnie jak nogi. Verdas nagle odrywa mu czarny kawałek taśmy z twarzy, lubi słyszeć krzyki swojej ofiary. Zaciskam dłoń, słysząc jak błaga o litość. Po chwili mój przyjaciel bierze poduszkę i strzela. Nie siedzi w tym od dzisiaj, wie jak skutecznie zagłuszyć dźwięk wystrzału z czarnej "zabaweczki". Błagania ustają, znowu panuje cisza i spokój. Ponownie rozglądam się po pomieszczeniu, moi ludzie zaczynają rozlewać benzynę. Wychodzę jako ostatni, rzucając zapałkę. Obserwuje jak zaczyna płonąć, uśmiecham się i zamykam drzwi. Kluczę rzucam w bok i wsiadam do samochodu. Klepię przyjaciela po ramieniu, lubię widzieć jego radość gdy kogoś zabije. Dla innych to dziwne, ale on ma z tego frajdę. Wystawiam dłoń po pistolet, zabezpiecza go i oddaje. Kilka razy mieliśmy już przypał, że kogoś zastrzelił pod wpływem emocji. Po kilkunastu minutach byliśmy w naszym obecnym domu. On wchodzi do środka, a ja szukam fajek. Po spaleniu dwóch papierosów wchodzę do salonu. Moja gosposia od razu mnie wita, odpowiadam jej tylko uśmiechem i proszę o kawę. Hanna jest ze mną od zawsze, ta kobieta jest przemiła i bardzo wyrozumiała. Nigdy nie podniosłem na nią ręki, chociaż kilka razy byłem pewny, że zaraz ją rozszarpie. Nie lubię gdy zwraca mi uwagę, że robię coś źle. Jednak nie wyobrażam sobie domu bez niej. Usiadłem przy stole w kuchni razem z laptopem. Spojrzałem na kobietę, znowu coś gotowała jak zawsze. Leon pewno gdzieś się zaszył, próbując uniknąć teraz swojej dziewczyny. Wstukałem link odpowiedniej strony, a następnie hasło do niej. Zacząłem przyjmować nowe zlecenia, tym razem bez zabójstw. Dwa pod rząd to dla Verdasa zbyt dużo. Przejrzałem czy wszystkie dostawy zostały dostarczone. Pieniądze się zgadzają, podobnie jak podpisy. Takich podwładnych to ja lubię, wszystko załatwione i nie muszę brudzić sobie rąk czymkolwiek. Po kilku minutach miałem już nałożony obiad. Zadzwoniłem do przyjaciela, ale usłyszałem tylko głośnie : Wypierdalaj. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem jeść przygotowane danie. Leon, to po prostu Leon. Nie zmieni się go siłą, nie ma nawet co próbować. Powinien być wdzięczny Violettcie, czyli swojej dziewczynie, za to że przy nim jest. Laska zjawiła się nie wiadomo skąd, zakochana w nim po uszy, znosi każdy jego krzyk i krzywdę którą jej wyrządzi. Śmiało mogę powiedzieć, że mu zazdroszczę i nie pogardził bym dziewczyną o silnym charakterze, która nie ucieka gdy usłyszy moje nazwisko, jest pewna siebie oraz nie boi się nowych doświadczeń. Jednak nie mam na co liczyć, takie laski jak Castillo zdarzają się rzadko, zresztą nie miałbym czasu zajmować się firmą i dziewczyną. Może kiedyś jak poznam odpowiednią dla mnie laskę, to zastopuje z wszystkim. Na razie jednak wszystko musi iść do przodu. Podziękowałem za pyszny obiad, po czym udałem się do biura. Po około godzinie usłyszałem krzyki, dobra może źle to nazwałem, to były jęki. Czyli Violettka wróciła do domu, a mój przyjaciel ją bzyka, przepraszam oni mówią na to inaczej. Mój przyjaciel uprawia z nią miłość, kocha się, ewentualnie to szybki numerek. Podobno bzyka się tylko prostytutkę, a kocha ze swoją dziewczyną. W takim razie ja się tylko bzykam. Mijają dwa kwadransy, nareszcie cisza. Wychodzę z gabinetu, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z ochroniarzem. Kiedyś zagłuszali swoje zabawy muzyką, teraz nie, bo po co, niech wszyscy słyszą Castillo. Wychodzę na dwór, od razu odpalam papierosa i kieruje się do ogrodu. Wypuszczam mojego psa z kojca. Cameron od razu się rozgląda, jest szkolony, zawsze mnie broni, dlatego jak pojawi się ktoś nowy, muszę go o tym powiadomić. Siadam na ławce, a on tuż obok moich nóg.
••• Francesca •••
Oddaje białą kartkę papieru z pionowymi i poziomym liniami, jest na niej zapisane mnóstwo cyferek. Kartkówka z matematyki, niby nie była trudna, ale najwyższej oceny nie dostanę. Siadam na swoi miejscu i patrze na zegarek. Obserwuje wskazówkę, którą kręci się dookoła. Tam również są cyferki. Niby matematyka się tak dużo w życiu nie przydaje, ale jest praktycznie wszędzie. Dzwonek na przerwę jest ulubionym momentem dla ucznia, na lekcje jest najgorszym. Wychodzę z klasy jako jedna z pierwszych. Koło mojego boku zjawia się moja rudowłosa przyjaciółka Camila, po chwili dołączają osoby z naszej paczki. Kierujemy się do sklepiku, gdzie chłopaki jak zawsze kupując coś słodkiego. Dziwi mnie to, że nie mogą zrobić sobie śniadania, zaoszczędzili by pieniądze, czas i kilogramy. Siadamy na dwóch ławkach obok siebie, podaje zeszyt Maxiemiu, by odpisali zadanie z polskiego. Pani zawsze sprawdza jednej osobie pracę domową, więc nie muszę się martwić, że wpadniemy. Na sobie mam czerwony, krótki top, czarne rurki i wysokie czerwone szpilki. Makijaż mam niby delikatny, ale oczy są mocniej pomalowane. Po prostu czuje się dobrze w tej stylizacji. Nie mogę jednak ubierać się jak chce w domu, bo mój brat dostały zawału. Mimo tego, że dawno jestem już pełnoletnia, on traktuje mnie jak swoją małą siostrzyczkę. Nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam siedem lat, słabo ich pamiętam, czasem mam tylko jakby jakąś wizje z ich udziałem. Z początku mieszkaliśmy z siostrą mojej mamy, Federico szybko zaczął pracować, odkładając dla nas pieniądze. Od roku mieszkam z nim w pięknym domku jednorodzinnym, często zastanawiam się skąd wziął na niego pieniądze, ale mów że zaoszczędził. Bardzo różnimy się charakterem, ale by nie robić mu przykrości udaję grzeczną nastolatkę. Czasem marze by wyrwać się na parę dni i poznać prawdziwe życie, gdzie nie jestem pod jego stałą kontrolą. Polski minął szybko, mój przyjaciel dostał piątkę. Wracając do domu, poszłam najpierw do Camili, ubrałam sukienkę, zmyłam tusz z rzęs i przebrałam szpilki na baleriny. Taką lubi mnie mój brat, ale nie ja. Wchodzę do naszej posiadłości, po drodze doglądam kwiatów. Zostawiam torebkę w salonie, Fede jest w kuchni. Witam się z nim i nakładam jedzenie, zajmuje swoje miejsce. Szybko zjadłam, wstałam i umyłam talerz. Idąc do swojego pokoju zabieram ze sobą torebkę. Zamykam białe drzwi od swojego królestwa i włączam cicho muzykę. Patrzę na swoją szafkę, chyba trzeba ją ogarnąć. Nie mam nic lepszego do robienia, więc wywalam z niej wszystko. Z łazienki przynoszę deskę do prasowania i żelazko. Wszystko dokładnie prasuje, składam i kładę na odpowiednie miejsce. Uśmiecham się gdy słyszę trzaśnięcie drzwiami. Sprzątanie zajmuje mi koło dwóch godzin. Później przeglądam Facebooka, Snapchata oraz Instagrama. O dwudziestej pierwszej napuszczam wody do wanny, wlewam odpowiedni płyn przez co robi się różowa, a w całej łazience ślicznie pachnie. Szykuje czyste ciuchy do spania i ręcznik. Związuje swoje czarne włosy w kok, zdejmuje sukienkę, którą kładę na pralce, pozbywam się swojej bielizny i wchodzę do gorącej wody. Zanurzam się w niej, aż do ramion, po czym wynurzam. Wygodnie siadam i moczę gąbkę, nalewam na nią pachnący żel. Dokładnie mydle swoje całe ciało. Uwielbiam gorące, wieczorne kąpiele, mogłabym tu zostać parę godzin. Spłukuje swoje ciało letnią wodą i wychodzę. Wycieram się, spuszczając w między czasie wodę oraz ubierając koronkowe majteczki i dłuższą bluzkę. Na twarz nakładam pilling, myje mój mały raj, czyli wannę. Zmywam maź z twarzy i wycieram ją. Gaszę światło, staje przed lustrem patrząc na siebie. Po co mi to wszystko ? Mam brata, przyjaciół, ale nie mam osoby która naprawdę mnie pozna i pokocha. Przy, której nie będę musiała nikogo udawać, która zaakceptuje mój ciężki charakter i będzie znosić moje fochy. Już czas kogoś poznać.
________________________________________________________________________
Dodaje opowiadanie, które będzie lekko zmienione, ale tylko delikatnie. Rozdziały będą dłuższe lub mogę dodawać je częściej. Wybór pozostawiam wam. Czy ktoś tu jeszcze jest ? Pozdrawiam Dars :)
Oczywiście, że jestem. Rozdziały krótsze, ale częściej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pytasz pff MArtyna jedt zawsze !Jak ci wygodniej
OdpowiedzUsuń