••• Francesca •••
Ma nie wygodną klatę. Nie , że narzekam , ale chyba za dużo przypakował. Jest twarda i źle mi trzymać na niej głowę. Siedziałam spokojnie , a on bawił się moimi włosami. Zaczęłam się powoli nudzić , machałam nogami a on nic nie mówił. W końcu się odezwał.
- Wybaczysz mi kiedyś ?
- Nie.
- Co ? Czemu ?
- Bo mnie okłamałeś , a tego nie wybaczam.
- Ej no jesteś moja.
- Trudno.
- No Fran ... słońce ty moje. Lubisz mnie skoro wolałaś
bym ja tutaj przyszedł , a nie Leon.
- To nic nie znaczy.
- Znaczy.
- Pf ...
- No dobra chodź zrobimy ... yyy zrobią na kolację.
- Wolę zrobić.
- Serio ?
- No ... w burdelu mi zawsze przynosili.
- No jak chcesz.
- Mogę ?
- Tak czuj się tutaj jak u siebie. Jak księżniczka.
- Nie żartuj idziemy.
- Tak , a ja książę idę z tobą.
- Ha , uśmiałam się jak norka.
Ma racje lubię go. Jest chamski , ale coś mnie do niego ciągnie. Posłał mi uśmiech , a ja wstałam. Zeszłam na dół , a tam przedstawił mnie Oldze. Naprawdę przemiła kobieta. Wspólnie zrobiliśmy kolacje i usiedliśmy przed telewizorem. Objął mnie ręką.
- Nie sądziłem , że tak dobrze gotujesz Fran.
- Dziękuje. Mów do mnie ty.
- Co ? - Wybuchnął śmiechem
- Fran kojarzy mi sie z moim ojcem.
- Serio ? Jak się zwie ten debil ?
- Ferenso.
- I to podobne do Fran ?
- A nie ?
- W ogóle. Przesadzasz.
- Jesteś kochany. - Wymsknęło mi się
- Miło to słyszeć. Jesteś jedyna która tak mówi.
- Serio ?
- Tak ... słońce ...
Uniósł mój podbródek i pocałował. Po raz pierwszy w życiu poczułam motylki w brzuchu. Po prostu odpłynęłam. Oboje pogłębialiśmy pocałunek. Nie wiem co się ze mną stało , ale chciałam więcej.
- Stój ...
- Czemu ? Nie podoba ci się ?
- Dziecko ...
- Jutro mamy wizytę u ginekologa.
- Nie chce usuwać ...
- Co ? Nie ! Oszalałaś ! Powie nam kiedy zaszłaś.
- Naprawdę ?
- Fran ono już żyje. Wiem jaki jestem , ale nie jestem
jakimś tyranem. Pomogę ci je wychować.
- Dz ... dziękuje ...
- Ej misiu nie płacz.
Po raz kolejny mnie zaskoczył. Nie wiem czy to element jego gry czy przy Leonie był inny. Wtedy na spacerze był chamski. Teraz jest kochany i opiekuńczy. Może to tylko piękny sen. Wszystko zaczyna się układać. Znowu mnie pocałował , ale się odsunął.
- Musisz o czymś wiedzieć.
- O czym ?
- Gadałem z twoim ojcem ...
- Co ... o czym ?
- O tobie czemu cie oddał i w ogóle.
- I ?
- Em ...
- Diego mów jak zacząłeś.
- Powiedział takie nie fajne rzeczy. Wkurzyłem się.
Pchnąłem go , upadł i uderzył w kant szafki.
- No i ?
- Ten ... nie żyje ...
- Co ...
- Przepraszam chciałem mu dać nauczkę.
- Ta ... dałeś.
- Nie będzie cie przynajmniej nachodził.
- Ciało ?
- Oł ... Fede pomógł mi zakopać.
- Zabiłeś go i ...
Uciszył mnie pocałunkiem. Nie wiem co mam myśleć. On zabił człowieka , zamazał ślady. Może mnie też czeka taki los. Wtulił mnie w siebie i ciągle przepraszał. Ulżyło mi gdy to usłyszałam. Należało mu sie , za mnie , za mamę i wszystkie krzywdy jakie mi wyrządził.
- Wybaczam.
- Serio ?
- Tsa ...
- Myślę , gdzie Bruko.
- Kto ?
- Mój dwumetrowy wąż.
- Co ! - Pisnęłam i wtuliłam się mocniej
- Ooo ... słodka moja. O psie mówie.
- Znowu mnie kłamiesz !
- Bo się we mnie wtulasz ? Logiczne kłamstwo równa się przytulenie.
- Kłamstwo równa się strzał w pysk.
- Nie uderzysz mnie.
- Nie ?
- No to uderz kochanie.
- Uh ...
Wstałam i poszłam na góre , a on zaczął się śmiać. Po co ma te poczucie humoru. Gdy weszłam do pokoju zaatakował mnie mały piesek. Zaczął mi się łasić do nóg , a gdy się zniżyłam lizać mnie po rękach. Diego stał jakby zobaczył jakiego ducha.
- Co tak stoisz ?
- Co mu zrobiłaś ?
- Nic ?
- Ale Burko do nikogo nie podejdzie. Nawet do Leona.
Ja muszę go wyprowadzać i dawać jeść bo nikomu nie ufa.
- Przesadzasz jest słodki.
- Zaczarowałaś go ?
- Tak i zaraz zaczaruje ciebie.
- Tak ?
- No rzucę taki zły urok.
- Ciekawie słońce. - Objął mnie w tali
- Bardzo. Masz ochotę na zabawę ?
- Oj jeszcze jaką.
- Ja też ..
- Mmm ...
- Ha jednak nie pech !
- Ej !
- Nauczyłam się kłamać od ciebie.
- No proszę raz !
- Nie.
- Sam se wezmę.
Przerzucił mnie przez ramie , a potem powoli położył na łóżku. Nie pamiętam by ktoś był tak delikatny. Położył się nade mną opierając ciężar na łokciach. Zaczął mnie namiętnie całować. Po chwili to ja dominowałam i siedziałam na nim. Pozwolił mi więc nadawałam tępo pocałunków. Po tym całuśnym zgwałceniu jak on to nazwał razem zasnęliśmy. Znowu przeszkadzał mi jego klata.
_________________________________________________________________
Dziś bez zdjęć.
Hu hu hu mam wenę !
Prawdopodobnie dzisiaj jeszcze jeden.
Jeszcze raz dziękuje za wejścia i komy.
Macie w tym rozdziale Diecesce cieszcie się.
1) Kto odwiedzi Diego ?
2) Francesca zaufa w pełni chłopakowi ?
3) Kiedy Fran zaszła w ciąże ?