Zamknęłam swój pamiętnik i schowałam do torby. Głośne westchnięcie ... taki odgłos wydobył mój mały organizm. Wstałam i udałam się w stronę klasy gdzie miała odbyć się lekcja polskiego. Siadam obok Camili , z którą mam dobry kontakt jednak to nie jest przyjaźń. Do naszej ławki podchodzi on ... czy ja śnie ? Jeśli tak nie budźcie mnie. Niepewnie spoglądam na chłopaka , którego kocham.
- Hej. Cami masz zadanie ?
- Tak czekaj. - Wyjmuje z torby zeszyt
- Dzięki ... - Odchodzi od naszej ławki
- Zazdroszczę ci ... on nawet nie zna mojego imienia ...
- Przestań chodzimy razem do klasy na pewno zna.
- Raczej wątpię ... do ciebie zawsze zgada , a do mnie ... no sama wiesz ...
- Wymyślasz Francesca.
- Ta ... załóżmy ...
- Dzisiaj jest impreza idziesz ?
- Nie chodzę na imprezy ...
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Diego też pewno będzie no dajesz.
- Jakoś podziękuje Cami.
- Dzięki za zadanie kiedyś się odwdzięczę. - Oddał zeszyt
Polski minął szybko , prawie całą lekcje patrzyłam na swojego ukochanego. Nie wiem co mam zrobić. Całkiem się zmienić ? Być jak te wszystkie wystrzałowe , wymalowane dziewczyny by w końcu mnie zauważył ? Potem była lekcja wiedzy o społeczeństwie. Diego został wytypowany do odpowiedzi , szło mu nawet dobrze.
- Hm ... teraz coś innego ... - Powiedziała nauczycielka
- Tak ?
- Co myślisz o zmienianiu się na siłę ?
- To raczej zły pomysł , po co się zmieniać skoro tego się nie chce ? Lepiej zaakceptować samego siebie , a jak się komuś nie podoba ma pecha.
- Dobrze siadaj cztery plus.
- Dziękuje. - Usiadł w ławce
- Kartka do ciebie. - Podał mi papier Maxi
- Do mnie ?
- Tak.
- Od kogo ?
- Nie wiem ... ja tylko przekazuje.
Otworzyłam kawałek papieru i zaczęłam czytać w myśli : Spotkajmy się przed szkołą po tej lekcji mam sprawę , dzięki. Kompletnie nie miałam pomysłu od kogo to. Rozglądnęłam się po klasie , nikt nie patrzył w moją stronę.
Lekcja się skończyła. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam przed szkołę. Minuta minęła , nikt nie przychodził. Usiałam na ławce. Pewno ktoś ze mnie zażartował.
- Sorry , że czekałaś. - Ja śnie ? To Diego ?
- Nie no spoko ... - Powiedziałam niepewnie
- Musiałem jeszcze coś załatwić. Dzięki , że przyszłaś. - Usiadł obok mnie
- Co chciałeś ?
- Potrzebuje korepetycji z matematyki , a wiem że jesteś w tym dobra.
- Mam cie uczyć ?
- Jakbyś mogła byłbym wdzięczny.
- Ale przecież nie masz kłopotów z matematyką.
- Wiem , ale te funkcje liniowe mi całkiem nie wychodzą. Strasznie ciężkie są.
- No okej ...
- Zgadzasz się ?
- Tak.
- Kiedy pierwsza lekcja ?
- Jak chcesz nawet dzisiaj.
- Po szkole ? Tylko tak z godzinę bo o osiemnastej jest impreza.
- Dobrze.
- To po zajęciach spotkamy się tutaj obok tej ławki okej ?
- Tak.
- Dzięki.
Wstał i wszedł do budynku. Diego Dominguez prosi mnie o korepetycje. To będzie mój najlepszy dzień w życiu. Spędzę godzinę sama z chłopakiem , który bardzo mi się podoba. Kolejne lekcje mijały szybko. Ja wciąż myślałam o nim ... to prawie jak randka. Czy ja mam w ogóle czysto w pokoju ? Chyba tak ... albo nie ... dla pewności wysyłam sms'a mamie by ogarnęła mój pokój bo przyjdę z kolegą. Wysłała mi tylko uśmiechniętą minkę. W końcu lekcje się skończyły !!!
Czekałam na Diego. Z nudów usiadłam na ławce. Pięć minut minęło , dziesięć. Zażartował sobie ze mnie ... a ja głupia uwierzyłam. Wstałam i zrobiłam parę kroków w przód. Jestem po prostu idiotką , po chwili usłyszałam jego głos.
- Hej sorry. Nie chciałem by ktoś nas razem zobaczył.
- Okej ...
- Idziemy do ciebie ? U mnie lekki nieporządek w pokoju.
- No możemy.
- Dobra to prowadź.
- Jasne ...
No tak to przecież gwiazda. Pokazanie się ze mnie to by był totalny wstyd. Poszliśmy do mnie , mama zrobiła kanapki i kazała nam zjeść. Przynosi mi mega obciach ... tłumaczyłam mojemu ukochanemu matematykę. Zachciało mi się do toalety więc wyszłam. Gdy wróciłam trzymał w ręku pamiętnik. Czy on go czyta ?
- Co ty robisz ?
- Nie mogłem się po prostu powstrzymać.
- To moje ! - Wyrwałam go
- Mrrr ... Francesca pokazała pazurki ?
- Przestań ! Wyjdź !
- Każesz mi wyjść bo ci się podobam ?
- Co ...
- Przecież to żaden wstyd. - Uśmiechnął się
- Proszę wyjdź ...
- Oj przestań ... też jesteś niezła jak tak się wkurzasz.
- O czym ty mówisz ?
- Zaczęłaś mi się przed chwilą podobać.
Chłopak podszedł do mnie. Przyciągnął mnie do siebie za moje biodra. Patrzyłam co robi , przed chwilą byłam na niego wściekła , a teraz ? Stoję bardzo blisko mojej jedynej miłości. Chłopak dotknął dłonią mojego lewego policzka. Po chwili złożył na moich ustach pocałunek , po prostu w to nie wierzę. Jak ja go kocham.
- Przyjdziesz na imprezę ?
- Mhm ...
- Tylko pamiętaj ... to impreza z przebraniami.
- Dobrze.
- Będę czekał ...
Długo myślałam czy pójść na tą imprezę. Normalnie bym nie poszła , ale przecież to on mnie zaprosił. Na szybko wybrałam kostium. Założyłam najbardziej elegancką sukienkę jaką miała. Na głowę nałożyłam diadem. Ah ale ze mnie księżniczka. Uczesałam się , umalowałam , jeszcze czarno-niebieska maska i gotowe. Gdy przyszłam impreza już trwała. Po raz pierwszy jestem na jakiejkolwiek imprezie.
- Zatańczymy ? - Podszedł do mnie jakiś chłopak
- Em ...
- No chodź Fran ja cie poprowadzę.
- A ty jesteś ...
- Nie poznajesz mnie ?
- Powinnam ?
- Owszem.
Nachylił mnie i wtedy poczułam jego usta na swoich. Poczułam te cudowne perfumy. Czy ja właśnie całuje się z Diego po raz drugi dzisiaj ? Poszliśmy na parkiet. Jak mówił poprowadził mnie. Cały wieczór spędziłam z nim. Czułam się jak Kopciuszek na balu. On był moim księciem , z taką różnicą że jako jedyny wiedział kim jestem. Poznałam Cami , ale prosił bym dzisiejszy wieczór spędziła z nim. Po imprezie odprowadził mnie do domu i po raz kolejny dzisiaj pocałował. Czułam się po prostu nieziemsko. Wszystko z dokładnością opisałam w pamiętniku.
Następnego dnia wstałam cała w skowronkach. Po wczorajszym dniu oraz wieczoru liczyłam , że coś się zmieni. Jednak on po raz kolejny mnie unikał. Chciało mi się płakać gdy mijał mnie obojętnie na korytarzu. Teraz mamy godziną wychowawczą. Nauczyciel coś gada o nowym planie lekcji. Diego stanął obok.
- Dobrze teraz wasz kolega chce coś powiedzieć.
- Mało osób wie , ale jutro wyjeżdżam do Anglii. Nie będę tu chodził do szkoły , chciałem podziękować znajomym , przyjaciołom za każdą chwilę.
- Czemu wyjeżdżasz ? - Spytał ktoś
- Moi rodzice przejmują firmę. Dlatego się przeprowadzam.
- Wrócisz kiedyś ?
- Chciałem też podziękować dziewczynie , z którą wczoraj spędziłem wieczór.
- Właśnie nie byłeś na imprezie !
- Byłem , ale nie sam. Francesca przepraszam , że wcześniej się nie zeszliśmy.
- Co ! - Krzyknęli wszyscy
- Byłem w tobie zakochany od dawna , ale myślałem że mnie nie lubisz.
- Diego .... - Wyszeptałam , byłam mega speszona
- Mam nadzieje , że kiedyś naprawię swój błąd i pójdziemy na prawdziwą randkę.
- Mhm ...
Tak skończył się mój dzisiejszy dzień. Wszystko się wyjaśniło. Mój ukochany wyjeżdża. Razem z nim wróciłam do domu. Siedział u mnie długo , wszystko mi wyjaśnił. Czuł coś do mnie od dawna , ale bał się zagadać. Diego ? On się bał ? To w ogóle możliwe ? Rano poszłam z nim na pociąg , pożegnałam się. Po raz kolejny mnie przeprosił , poczułam jego ciepłe wargi na swoich ustach. Patrzyłam jak miłość mojego życia odjeżdża. Moje oczy napełniły się łzami.
Minął rok , dalej nie mogę o nim zapomnieć. Nie odzywa się , widocznie on o mnie zapomniał. Do pokoju weszła mama , podała mi kopertę. Otworzyłam ją , w środku była kartka. Na niej pisało od Diego. Zaczęłam ją czytać na głos :
Francesca tak bardzo cie przepraszam. Byłem tchórzem wiem. Bałem się wyznać ci moje uczucia i prawdę. Teraz to zrobię. Wyjechałem do Anglii , miałem raka , a tylko tam mogli mnie wyleczyć. Proszę cie nie mów tego nikomu , tylko ty ze znajomych będziesz znała prawdę bo ci ufam. Byłaś , jesteś i zawsze już będziesz ważna. Bardzo cie kocham ... Jeśli czytasz ten list prawdopodobnie wysłała go moja mama. Napisałem go w dniu kiedy po raz ostatni całowałem twoje ciepłe , miękkie usta. Napisałem go w tym pociągu ... walczyłem ale widocznie nie dałem rady. Przepraszam ... mam nadzieje , że znajdziesz wymarzonego chłopaka który będzie silny i zawalczy o tak piękną i mądrą kobietę jak ty. Jeszcze raz przepraszam ... ale ja nie żyję ... Kocham cie Diego.
Rzuciłam kartę na łóżko i wybuchałam płaczem. On naprawdę nie żyję ... Dlaczego ja wcześniej nic nie zauważyłam. Teraz jest za późno ... mój ukochany nie żyję , już nigdy go nie zobaczę i nie przytulę. To tak cholernie boli. Nie rozumiem gdzie popełniłam błąd. Przecież on miał całe życie przed sobą ... Oczywiście poszłam na pogrzeb choć to było ciężkie ... cały czas płakałam. On odszedł na dobre ...
Po dwóch latach wykryli u mnie jakąś chorobę serca. Wciąż mnie badają , podają jakieś tabletki , ale ja czuję się coraz gorzej. Może i dobrze ? W ten sposób będę mogła być z Diego ... już wiecznie ... i nikt nas wtedy nie rozdzieli ...
_______________________________________________________________________